czwartek, 29 marca 2012

"Wakacje to czas, w którym przeszłość należy utopić w promieniach słońca."

Ogółem wprowadzę taką małą zmianę- zacznę opisywać ostatnie wakacje. No, przynajmniej coś będzie na blogu... Historia nie będzie idealna, dni mi się pewnie będą mieszać i wgl.. Ale jakoś się z tym przeżyje ;)
***
Jechałam małym, zielonym samochodzikiem ze swoją kuzynką-chrzestną i patrzałam przez okno. Z tyłu leżała moja torba i reklamówka. Skręciłyśmy i zaczęły się dziury. Leciała muzyka. Zaparkowałyśmy na naszym miejscu i wzięłyśmy bagaże. Rozejrzałam się. Słońce świeciło, był lekki wiaterek, pogoda idealna. Weszłam do środkowej klatki i wdrapałam się na przedostatnie piętro. Już było słychać dzieciaki. Otworzyłam drzwi. Pies oczywiście zaczął szczekać, ale pogłaskałam ją jak zawsze. Przywitałam się z ciotką. Amela siedziała przed kompem i sama musiałam pójść do niej, żeby mnie zauważyła. Zaczęła mnie ściskać z całej siły i piszczeć z radości. Anka powiedziała, że Tosiek jest na spacerze z Olą, więc poszłam ich poszukać. Zobaczyłam dwie dziewczyny z wózkiem i pobiegłam do nich. Na początku mnie nie poznały. Z Olką się prawie przyjaźniłam, znałam ją najlepiej w całym Jarominie. Sandrę też jako tako znałam, ale raczej nie byłyśmy zbytnio do siebie zbliżone. Ale wszystko miało się później zmienić...
***
Ogółem historia jest oparta na praktycznie -przed rocznych wspomnieniach, więc większość rzeczy będzie wymyślana na poczekaniu. Ale ogólna fabuła będzie prawdziwa ;) Dzisiaj tak krótko, bo nie mam weny i jestem zmęczona po robieniu plakatu do północy...

czwartek, 8 marca 2012

"Trzeba walczyć tak bardzo, że starczy za tych, co wątpią".

No i nagle Happy Day zniknął... Darka prawdopodobnie pojedzie na wycieczkę. Powiedziała po prostu mamie o Kamilu. A ja nie chcę zostać sama... Ona pojedzie, Tadek pojedzie, inni pojadą i co kuźwa?
Są dwa powody, dla których nie mogę jechać: bo to ostatnia wycieczka Julki w gimnazjum i ona nie chce, żebym ja jechał. I jeszcze nie ma tyle kasy, żebyśmy we dwie jechały. Ja się sama z siebie rozpłaczę i będę błagać rodziców.  Ogółem dziewczyny często jeździły na wycieczki. A ja co? Tylko dwa razy byłam na jakichś dalszych wycieczkach. Do tego jedzie Wrona. Powiem, że oddam kasę z urodzin, bo dostaję jej trochę od rodziny. Darka mówi, że jak nic nie poskutkuje, to powiedzieć, że po prostu jedzie też chłopak, który mi się podoba. Ale ja się boję... Tata prawdopodobnie by zrozumiał. Ale mama mówi tak: Na chłopaków to ty będziesz miała czas po szesnastce. Ja nie potrafię... I już nie wytrzymuję. Teraz tylko się zmuszam, żeby się nie popłakać. Jakby Darka nie jechała, no to spoko, dałabym sobie dobrze radę. Najlepszym rozwiązaniem i tak byłoby, żebyśmy obydwie pojechały. Ale najgorzej będzie, jak zostanę sama. I nie wiem, czemu si.ę tak przejmuję. Po prostu ona mi daje sił. A teraz już nic nie potrafię.

" Bo trzeba się śmiać, wariatkę grać, szczęśliwym być i z życia drwić" ! :D

Hejjo!
Dość długo nie pisałam. A to dlatego, że nie miałam raczej kiedy znaleźć czasu... No i miałam karę. Ale mniejsza z tym.
Dzisiaj Dzień Kobiet! Chłopcy z naszej klasy mnie nawet trochę zdziwili. Kaczy nawet tak się ubrał trochę elegancko... Dostałam jednego tulipana od nich, drugiego od wychowawcy, a trzeciego od starosty. Przed matmą chłopaki zsunęli ławki. I wszyscy tak siedzieliśmy. Matma ogółem była udana. Ja cały czas się na niego patrzałam, a jeśli on spojrzał na mnie, to albo spuszczałam głowę, albo wędrowałam wzrokiem po całej klasie. I się z deka rumieniłam. Raz się zapatrzał na moje ręce. Dziwne... A na następnej przerwie tylko uśmiechałam się jak idiotka.
Później, na polskim (po przeczekaniu jakichś 15 minut na korytarzu jak w kolejce do lekarza) weszłyśmy do klasy. Złożyli nam życzenia, rozdali kwiaty. Potem chodzili z piciem i nam je rozlewali. Po jakimś czasie przyszła pizza. A raczej trzy. Ale żadnej z nich nie jadłam. Jakoś nie miałam ochoty na chili albo salami. Za to zjadłyśmy z Wroną drożdżówkę (xD). I snickersa, też od chłopaków. A pod koniec Panda nas pytała z niemieckiego. Bo kochana Kurcia wygadała, że dzisiaj sprawdzian i po kolei pan pytał z odmiany czasowników. My się tam schowałyśmy pod stołem, a raczej postanowiłam dotrzymać tam Wronie towarzystwa. Potem chłopcy rzucili się na resztę pizzy... Czyli powróciliśmy do realnego świata. Wrona przytuliła wszystkich chłopaków. Ja zdążyłam tylko dwóch (Miśka i Kaczego), i oczywiście nie mogłam przytulić Mielonego... Ale za to Darka na przerwie się przytuliła z Kamilem i to mi tam wystarczyło.
A w przyszłym tygodniu od środy do piątku i Kamil, i Tadek jadą na wycieczkę! Zapewne będziemy ich maltretować esami albo dzwonieniem. A przynajmniej Tadka.
Po powrocie do domu drzwi otworzył mi tata (dziw). Specjalnie dla nas zrobił pizzę. A to jest najlepsza pizza na świcie! Po chwili Julka przyszła. Dostała dwie róże (bo dostała za jakąś dziewczynę, której nie było). Ale ja tam wolałam i tak swoje tulipanki :D Teraz jestem sama. Rodzice pojechali na działkę, a Julka śmignęła na kółko. A to nie jest zbyt dobry pomysł, by zostawiać mnie samą z nieostygniętą galaretką :D Żeby jej całkiem nie zmaltretować, robię sobie kakao. Wstawiłam kwiaty do wazonu i puszczam sobie muzykę. Mam wyśmienity humor. Nawet notka taka długa. Do tego robię jeszcze nowe KP. I ogółem, zapraszam na forum RPG- http://saylin.forumpl.net/ Radzę przejrzeć fabułę. Dla mnie to jest suuper forum. Ba, w końcu nawet jestem już jego administratorką. Tylko trzeba poczekać, żeby znowu wszystkie postacie funkcjonowały, bo fabuła została zmieniona i wszystko jest w trybie odśwież. Ale jest i tak na dobrej drodze :D Życzę miłego i udanego dnia wszystkim dziewczynom! I pamięci chłopakom :P

wtorek, 28 lutego 2012

Po prostu...

 Dzisiaj dla Wrony był piękny dzień. Mi też bardzo przyjemnie było patrzeć, jak się droczą, przytulają, łaskoczą. Ale smucę się, bo wiem, że ja tak nie będę miała. Kiedyś tak, tylko, że trzeba bardzo długo czekać.
 Ja i On? To jest śmieszne. Ani ja dla niego, ani on dla mnie. Chyba trzeba po prostu dać spokój. Jestem z deka przygnębiona. I co? I zaczęłam gotować. Najpierw poleciały omlety dla mnie i Julki, a teraz zajadam ciasto kakaowe. Co prawd, zrobione w 5 min. razem z "pieczeniem" ale przynajmniej jest. Ogółem nachodzi mnie ochota gotować. Na wakacje chcę poszukać pracy dorywczej. Nie jestem pewna, czy już na te. Ale na następne- na pewno. I mam pytanko- gdzie najłatwiej takową znaleźć?
 Trzeba wziąć się do nauki. Będzie draka o niemiecki. Ale ja nienawidzę tego języka! Na kartkówce napisała dwa na dziesięć słówek. Co prawda były trzy, tylko, że jedno źle. Nie potrafię się uczyć. Znajdę z bilion powodów.
 Nie ma to jak kompleksy przez granie w Simsy. Przy okazji będzie trzeba poprosić Binę, żeby mi je w końcu oddała.
 Chciałabym, żeby ktoś był obok. Złapał mnie za rękę, przytulił, spojrzał w oczy. Patrzał ze mną w gwiazdy. Sprawiał, bym cały czas się uśmiechała. Żeby pisał, dzwonił. O każdej porze dnia i nocy. Żeby był, kiedy go potrzebuję. Na co dzień, od święta. Żeby mnie znał. Wiedział, kiedy mówię prawdę, a kiedy go zbywam. Żeby potrafił zauważyć, kiedy coś jest nie tak. Żeby stawiał mnie wyżej, niż kolegów. Nie wstydził się mnie. Żeby mnie bronił. Żeby po prostu był...

sobota, 25 lutego 2012

"Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem, i tak zawsze aż do końca."

Wczoraj na chemii postanowiłam, że wykopię go z mojego szczęścia. Spróbuję być wobec niego obojętna. Tylko, że niezbyt się to udało. Po szkole wracałyśmy z Wroną przez ok. godzinę do domu, po prostu poszłyśmy parkiem. I zaczęłyśmy marzyć. Jak to byśmy chciały, żeby było. Ja opowiedziałam swoją ideę parapetówy. Ok. dziesięć zaproszonych osób. Kaczy będzie DJ, załatwimy mu jakiś stolik, na którym będzie odtwarzacz. Zrobimy coś w stylu dyskoteki. Jakoś w połowie poproszę Wronę, żeby przyniosła coś ze strychu. Potem powiem Kamilowi, żeby jej pomógł. W razie czego, zasunie się drabinkę, żeby pobyli trochę sami xD Później wszystko będzie normalnie, oni będą ze sobą tańczyć. Zamówimy pizzę (w skład wchodzi margarita). Zastanawiałam się też nad ogniskiem, ale to można by było odpuścić. Jak co, rozłożyłoby się trzy namioty (dwa dla dziewczyn, jeden dla chłopaków) i tak by się przenocowało. Jakaś para wymknęłaby się z namiotów, potem druga, by popatrzeć razem na rozgwieżdżone niebo.
Takie to jest moje marzenie. Jest 20% szans, by się spełniło. Po pierwsze trzeba by namówić rodziców, żeby zamiast trzech, czterech koleżanek było dziesięć osób, w dodatku z chłopakami. I żeby nie było ich w domu. Więc prawdopodobnie są to jakieś urojone marzenia...

czwartek, 23 lutego 2012

"...lecz nie wiedzą o tym, że najgorzej w życiu to samotnym być..."

 Dziś nic się nie działo. Było trochę tak, jakby mnie olewał. I wyglądało trochę tak, jakby inną dziewczynę podrywał... Dzisiaj pod szkołę przyszli Serce i Rozum. Poleciałyśmy tam z Emilą. Ogółem, to cały czas działo się coś śmiesznego. Najlepiej było oczywiście na polskim- nasz wychowawca to prawdziwy talent. A raczej antytalent, nawet większy od Wrony. Nie wiem, jak to możliwe, ale jednak.
 W domu Julka znowu się wydziera. Nie potrafię już z nią wytrzymać. Ciągle tylko wrzeszczy, szturcha i na okrągło coś. A teraz ryczy. Jap... Chciałabym się przeprowadzić. Miałabym własny pokój- kąt, w którym miałabym spokój. Zawsze można się gdzieś schować, ukryć przed światem.Miałabym psa, przyjaciela na zawsze. Mogłabym wychodzić z nim na spacery, gdy już nie wytrzymuję. Wokoło ptaki, rośliny, stada saren, dziki, zające. Prawie jak w raju. Tylko... Będzie daleko od Wrony. Nie będzie można się od razu spotkać, gdy jedna potrzebuje drugiej. Nie będzie można wrócić do tego mieszkania, w którym byłam od zawsze. Tu są wspomnienia. Tu są ludzie. TU jest moje życie... I tak po prostu miałabym je zmienić? Jest ciężko. Ale boję się, że będzie ciężej. Że potem nie dam sobie rady.
 Czasem chciałabym schować się w domu. Nie pójść nagle w środku tygodnia do szkoły, nie odbierać telefonów, nie odpowiadać na sms-y. Zrobić tak, by inni zaczęli się martwić. Żeby przez kilka dni można było namówić rodziców, by nikogo nie wpuszczali do domu, nie mówili, co się ze mną dzieje. A potem dać im wszystkim wybór. Mogą wybrać jedną osobę, która przyjdzie, będzie mogła wejść do mojego pokoju, porozmawiać. Że muszą się naradzić, kogo wybrać. Przyjaciółka? Miłość? Ta dawna, czy teraźniejsza? Ktoś, komu najbardziej na mnie zależy? Czy ktoś, na którym mi najbardziej zależy? Ciekawa jestem, kogo by wybrali...

środa, 22 lutego 2012

"Jeśli pali się dach krzyczymy- O, nie!"

 Hejjo! Dzisiejszy dzień nie należał do udanych... Jest jednak taki moment, który od razu wywołuje u mnie uśmiech. On siedział na ławce, ja obok na krześle. Gadaliśmy o czymś i zaczęliśmy się śmiać. On tak nagle spoważniał i powiedział, że coś mam na bluzce. Wiedziałam, że to "podstęp" i tylko na niego patrzałam z lekko rozbawionymi oczami. Jeszcze przez chwilę pokazywał na bluzkę i tak dalej... W końcu dał spokój i bez tego uśmieszku, tak poważnie powiedział do mnie, że jakbym się spojrzała w dół, to by mi palcem przejechał po nosie lub brodzie. I się tak patrzał... I było tak ... Nie wiem jak to nazwać. Ale był inny. I to zachowanie u niego kocham. Z chłopakami jest kompletnym zboczeńcem i idiotą, chamem i pedałem. Ale i tak coś czuję. Nienawidzę tego zachowania przy kumplach. A ja nadal mam nadzieję, że coś się stanie...
 Na matmie go olewałam. Zresztą na hiszpańskim też. Ej no, sorry, ale z tą pedalską stroną nie mam zamiaru się zadawać. Jeśli czegoś chce, to niech się postara i wysili, a jak nie- to adios! Nie od razu stopisz serca mego lód- i to jest prawda. Jedno pytanie nie daje mi spać w nocy- do kogo zadzwonisz, kiedy to się skończy. A to się skończy, to się skończy. Na razie może na mnie liczyć w każdej sytuacji- tej najlepszej i najgorszej. Ale nic nie jest wieczne. Jeśli będzie mnie olewać- to samo będzie czekać jego. Jeśli po jakimś czasie przejrzy na oczy, to może być za późno. Nawet na to, by powiedzieć "Co tak długo, na oklaski czekałeś?" Bo to będzie po prostu wyśmianie go. I nic więcej.